niedziela, 24 sierpnia 2014

"Christiane F. Życie mimo wszystko" Ch.V.Felscherinow, S.Vukovic


Opis:

Czy pamiętacie Christiane F. z berlińskiego dworca ZOO? Trzynastoletnią niemiecką narkomankę, której wstrząsające wyznanie było lekturą towarzyszącą dorastaniu milionów ludzi na całym świecie. "My, dzieci z dworca ZOO", przetłumaczona na wiele języków, wydana w milionowych nakładach (tylko w Polsce ponad 300 tysięcy) cieszyła się ogromnym zainteresowaniem czytelników, choć to lektura fascynująca, ale i odpychająca zarazem. Na podstawie tej książki niemiecki reżyser i współautor scenariusza Bernd Eichinger nakręcił film Christiane F. Zarówno w Europie jak i Stanach Zjednoczonych obraz ten okazał się wielkim sukcesem.

Teraz, po 35 latach Christaine V. Felscherinow wydała kolejną książkę będącą relacją jej dalszych losów. W "Życiu mimo wszystko" opowiada o postanowieniu, że koniec z narkotykami, którego nie udaje się zrealizować, o więzieniu, o szczęśliwym czasie w Grecji, o walce z nałogiem, o ludziach spotkanych po drodze, o programie metadonowym, do którego została przyjęta, o swoim alkoholizmie i powrotach do heroiny, wreszcie o narodzinach Phillipa i macierzyństwie, które odmieniło jej życie. Dziecko, to jest coś najlepszego, co w życiu mnie spotkało – mówi autorka. Chciała być dobrą, troskliwą matką. Znała i rozumiała potrzeby dziecka i starała się ze wszystkich sił stworzyć Phillipowi bezpieczny dom i szczęśliwe dzieciństwo, którego sama nie miała. Nie wszystko jednak się udało.

Christiane V. Felscherinow ma dziś 52 lata. Od dawna na metadonie. Jej zdrowie pozostawia wiele do życzenia – chora wątroba w permanentnym stanie zapalnym, krew pełna toksyn. Kiedy lekarze załamują ręce nad pogarszającymi się wynikami analiz krwi ona mówi im: nie chcę o tym słyszeć, czy ktoś mógł przypuszczać, że dożyję pięćdziesiątki? Wiem, że śmierć przyjdzie któregoś dnia, ale nie chcę ciągle o tym myśleć.

"Życie mimo wszystko" miało swoją premierę, z wielkim sukcesem, w Niemczech w 2013 roku. Podobnie we Francji, gdzie w tym samym czasie ukazało się tłumaczenie francuskie.

źródło opisu: Wydawnictwo Iskry


"My, dzieci z dworca ZOO" to książka, która stała się pozycją kultową, zwłaszcza wśród młodzieży. W tamtym okresie temat narkomanii był niezwykle popularny. Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się wszystkie pozycje na rynku wydawniczym, które stanowiły zbiór wspomnień osób borykających się z uzależnieniem. Z tych popularniejszych można by tu wymienić m.in. książki naszej rodzimej autorki, Barbary Rosiek.
Sama będąc nastolatką zaczytywałam się w podobnych książkach. Dlatego też, mimo że okres fascynacji tematyką minął, nie mogłam nie sięgnąć po dalsze losy Christiane F. Zżerała mnie ciekawość jak potoczyło się jej życie. Co prawda niewiele już pamiętałam z jej debiutanckiej powieści, ale nie stanowiło to większego problemu, ponieważ pierwsze strony "Życia..." to właśnie przypomnienie tej historii sprzed lat.
Moje wrażenia po lekturze? Chyba miałam zbyt duże oczekiwania... Niestety zawiodłam się. Christiane F. przedstawiła nam kiedyś historię, która poruszyła tysiące czytelników. Kontynuacja to słaba próba powrotu kobiety w średnim wieku, która przegrała swoje życie. Ale ciężko jej współczuć, odniosłam wrażenie, że może winić tylko i wyłącznie siebie. Dużym minusem książki jest słaby warsztat autorki. Rozpoczęte wątki często są nagle urywane, Christiane odchodzi od głównego tematu na rzecz mało istotnych wspomnień. Sprawia to, że czytelnik czuje się zagubiony a historia, która zaczynała nas wciągać, kończy się nagle, pozostawiając niedosyt. Ciężko było mi wciągnąć się w lekturę. Kilka razy przyłapałam się na błądzeniu myślami gdzieś daleko. Takie wyłączanie się na pewno nie sprzyjało pozytywnemu odbiorowi książki.
Zaletą biografii Christiane F. są niewątpliwie jej wspomnienia ze spotkań ze znanymi muzykami czy pisarzami. Opowiedziane w ciekawy sposób, ukazują nam kulisy życia prywatnego sławnych postaci. W książce znajduje się również wstawka drugiej autorki, która analizuje problem narkomanii w Szwajcarii. Spodziewałam się większej ilości takich wtrąceń, niestety zostało zamieszczone tylko to jedno. A szkoda, pomimo, że były to suche fakty, to napisane w ciekawy sposób, stanowiły urozmaicenie podczas lektury.
Jak już wcześniej wspominałam, trudno jest współczuć bohaterce. W tej chwili to zmęczona życiem i zniszczona przez narkotyki pięćdziesięcioletnia schorowana kobieta, która na własne życzenie zrujnowała sobie życie. O ile nastolatkę można było jeszcze jakoś tłumaczyć, tak dorosłą kobietę jest szalenie trudno. Christiane F. jest postacią mocno irytującą. Mnie szczególnie uderzył moment, kiedy odbierają jej dziecko. Zamiast walczyć o nie, bohaterka idzie się naćpać, a później przez kolejnych kilkanaście stron przeżywa jak bardzo kocha swojego syna i jak oni mogli jej go odebrać! Kilkukrotnie miałam ochotę porządnie nią potrząsnąć zwłaszcza wtedy, kiedy udawało jej się zerwać z uzależnieniem, aby po jakimś czasie znów do niego wrócić.
Chaos, który momentami wkrada się do książki próbowała tłumaczyć w posłowiu druga autorka. Stanowczo broni Christiane, opisując jakim dobrym jest człowiekiem. Stwierdza również, że jej wypowiedzi podczas wspólnych rozmów były nieuporządkowane, bohaterka przeskakiwała z tematu na temat i ciężko było jej się skupić na jednym wątku. Ktoś musiał włożyć dużo pracy, aby książka była jako tako uporządkowana.
Nie żałuję czasu, który poświęciłam na lekturę. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym po nią nie sięgnąć i nie poznać dalszych losów bohaterki tak kultowej książki. Zawiodłam się prawdopodobnie dlatego, że spodziewałam się zupełnie innej historii, być może takiej z happy endem. Boli mnie ludzka głupota i bezmyślność. I tak jak w powieści po prostu się z tym godzimy, tak tutaj, wiedząc, że przedstawiona historia jest prawdziwa, emocje są o wiele intensywniejsze. Szkoda, że w tym przypadku zdecydowanie negatywne.

Ocena: 4/6

Dane techniczne:
Tytuł oryginału: Christiane F. Mein zweites Leben
Wydawnictwo: Wydawnictwo Iskry
Data wydania: 30 kwietnia 2014
Liczba stron: 284
Okładka: miękka

niedziela, 17 sierpnia 2014

"W wysokiej trawie" Stephen King, Joe Hill


Opis:

Cal i Becky to kochające się rodzeństwo. Kiedy Becky zachodzi w ciążę na pierwszym roku studiów, brat decyduje się jej pomóc i odwieźć siostrę do rodziny w drugiej części Stanów. Przejeżdżając przez Kansas słyszą wołanie o pomoc, które dobiega z przylegającego do szosy wielkiego pola traw. Zatrzymują się na parkingu przy kościele pod dziwnym wezwaniem „Czarnego Kamienia Odkupiciela”. W pobliżu nie ma nikogo, a dziecinny głos dobiega z niedaleka, więc decydują się wejść w trawy i wyprowadzić dziecko na bezpieczną drogę. Jednakże pole zakłóca poczucie kierunku, powodując, że Becky i Cal gubią się w trawie. Spotkanie z ludźmi w niej żyjącymi będzie dla nich zabójcze.

(okładka i opis ze strony wydawcy)


Nie jest łatwo zrecenzować opowiadanie, które ma niewiele ponad 50 stron. Postaram się jednak napisać więcej niż trzy zdania. O tej ciekawej współpracy dowiedziałam się biorąc udział w konkursie, który polegał na wymienieniu utworów stworzonych wspólnie przez obydwu panów. Później zobaczyłam okładkę w jednej z książek i przeczytałam opis, a ten skłonił mnie do jak najszybszego zdobycia książki. Zaznaczę od razu, że opowiadanie zostało wydane jedynie w formie audiobooka i e-booka. Streszczenie od razu skojarzyło mi się z "Dziećmi kukurydzy", które darzę ogromnym sentymentem.
Co powstanie, gdy do współpracy przystąpią ojciec z synem - dwa umysły o nieograniczonej wyobraźni? Tym razem to prawdziwa mieszanka wybuchowa!  
Opowiadanie nie do końca przypadło mi do gustu. Sam pomysł oraz początek wydawały się obiecujące. Czekałam w napięciu kogo spotkają główni bohaterowie. Znając pomysły autorów, wyobrażałam sobie, że będzie to coś oryginalnego, totalnie zaskakującego, a jednocześnie przerażającego. Niestety zawiodłam się. Nie będę spojlerować, być może ktoś zechce sięgnąć po opowiadanie. Zabrakło mi tu napięcia, zwłaszcza w drugiej części. Z każdą stroną traciłam zainteresowanie fabułą. Szkoda, bo historia miała ogromny potencjał, zwykle najbardziej boimy się tego, co nieznane. Wraz z bohaterami wędrowałam wśród traw oczekując przerażającego finału. Panów nieco poniosło szaleństwo. Wiele osób mogą również zniechęcić dosadne i ostre opisy, których nie zabraknie pod koniec.
Podsumowując... Każdy fan Kinga powinien zapoznać się z opowiadaniem, ale nie nastawiałabym się na jakieś przełomowe dzieło. Swoją drogą, ciekawe który z panów wpadł na pomysł zakończenia...

Ocena: 4/6

Dane techniczne:
Tytuł oryginału: In the tall grass
Wydawnictwo: Albatros 
Data wydania: 2013
Liczba stron: 57
Wydana w formie e-book i audiobook

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

"Echa pamięci" Katherine Webb


Opis:

Nowa, porywająca powieść świetnie przyjętej w Polsce Katherine Webb autorki bestsellera "Dziedzictwo".

Anglia, rok 1937. Czternastoletnia Mitzy Hatcher dorasta we wsi Blacknowle na wybrzeżu Dorset. Dla nieokrzesanej, odrzuconej przez lokalną społeczność dziewczyny przyjazd słynnego artysty Charlesa Aubreya, jego egzotycznej kochanki i ich córek na letnie wakacje jest niczym powiew świeżego powietrza. Mitzy staje się muzą Charlesa i zaprzyjaźnia się z rodziną Aubreyów.

Dziewczyna stopniowo zaczyna widzieć przed sobą przyszłość, o jakiej nawet nie śniła. Rodzi się w niej miłość. Z czasem niewinne uczucie przeradza się w obsesję; dziecinne zauroczenie ustępuje znacznie bardziej skomplikowanym emocjom.

Upłynie blisko siedemdziesiąt pięć lat, nim konsekwencje tej wielkiej namiętności odkryje młody właściciel galerii sztuki, zapatrzony w pośpiesznie naszkicowany portret i zdumiony jego intensywnością. Próby rozwikłania tajemnicy obrazu zawiodą go do Blacknowle, gdzie pozna prawdę o tamtych burzliwych letnich miesiącach.

(źródło: wyd. Insignis)


Już dawno nie czytałam tak dobrej książki! Sięgnęłam po nią skuszona pozytywnymi opiniami na kilku blogach i mogę jedynie stwierdzić, że ciężko się z nimi nie zgodzić...
Wcześniej nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Katherine Webb, a teraz wiem, że koniecznie muszę sięgnąć po Dziedzictwo. Mam nadzieję, że będzie równie dobre jak Echa pamięci
Niestety opis, który znajduje się na okładce, zupełnie nie oddaje charakteru powieści. Nie wiem czy skusiłabym się na nią, gdybym wcześniej nie usłyszała, jak dobra jest ta książka. Przede wszystkim urzekła mnie historia przedstawiona przez autorkę. Niezwykle oryginalna, tajemnicza i wciągająca, nie można się od niej oderwać bo tyle się tam dzieje! Katherine Webb nie powiela schematów, przedstawia nam coś nietuzinkowego, coś, co na czas czytania staje się naszym drugim życiem. Książka trzyma w napięciu do samego końca, pochłaniamy ją jak coś pysznego, łapczywie, zamiast się delektować. I to jest chyba jedna z jej największych zalet. Praktycznie nie mam się do czego przyczepić, dobrze skonstruowani bohaterowie, intrygująca fabuła, ciekawe, plastyczne opisy, egzotyczny wątek, brak dłużyzn. Jedynie szkoda, że nie była nieco dłuższa :)
Poleciłam ją już wielu osobom, tym razem polecam Wam! Naprawdę warto. Książka podobała się również mojej mamie, chociaż stwierdziła, że cała historia jest nieco naciągana i niezbyt prawdopodobna :) Ale może właśnie w tym tkwi jej urok? Przenosi nas do zupełnie innej rzeczywistości, która pochłania nas w całości. Przyznam szczerze, że ja byłam pod tak dużym wrażeniem, że nie analizowałam jej pod tym kątem. 
Warto również podkreślić, że jest to książka dla każdego! Dla kobiet, mężczyzn, starszych i młodszych... Intrygująca, tajemnicza, każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Wraz z bohaterami przenosimy się od czasów współczesnych do roku 1937 i z powrotem. Poznając historię jednocześnie na dwóch płaszczyznach, w napięciu oczekujemy na to, co się zdarzy. Jak najszybciej chciałam odkryć finał tej opowieści i przyznam szczerze, że autorce udało się mnie zaskoczyć. Takich zaskoczeń jest sporo również w trakcie trwania akcji. 
Trudno przypisać Echa pamięci do konkretnego gatunku. Chyba najbardziej pasuje do literatury obyczajowej, jednak mam wrażenie, że takie zaszufladkowanie byłoby krzywdzące dla tej powieści. Mamy tu trochę dramatu, trochę akcji, kryminału a także minimalną dawkę romansu (na pewno nie przesłodzonego!). Jak już pisałam, przypadnie ona do gustu każdemu i naprawdę Wam polecam, jeśli szukacie książki, która pochłonie Was całkowicie!

Dodatkowe informacje: http://www.insignis.pl/echapamieci/

Ocena: 5+/6

Dane techniczne:
Tytuł oryginału: A Half Forgotten Song
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 21 maja 2014
Liczba stron: 512
Okładka: miękka