niedziela, 12 lutego 2017

"Kiedy będziemy deszczem" Dominika van Eijkelenborg


Opis:

COKOLWIEK ROBI, GDZIEKOLWIEK JEST, CZUJE, ŻE JEGO OCZY JĄ ŚLEDZĄ

Pewnego październikowego dnia Inga de Graaf wychodzi z psem na spacer, z którego nigdy nie wraca. Zaniepokojony mąż zgłasza jej zaginięcie, nie wierząc, że kobieta mogłaby porzucić wszystko i po prostu przepaść bez wieści. Policja zaczyna akcję poszukiwawczą, która nie przynosi rezultatów. Dopiero mailowa korespondencja zaginionej odkryta w koszu jej laptopa naprowadza na wątły ślad. Okazuje się, że Inga kryła mroczną tajemnicę, którą podzieliła się z przyjaciółką ze studiów. 

Z pozoru poukładane życie Ingi, której niczego nie brakowało było jedynie fasadą, za którą kobieta skrywała samotność i rozczarowanie. Spotkanie młodego mężczyzny uruchomi lawinę strasznych zdarzeń, od których nie było żadnej ucieczki.

THRILLER, KTÓRY NĘCI ZAKAZANĄ WONIĄ ZDRADY, NAMIĘTNOŚCI I MROCZNYCH ZAGADEK


Są takie książki, które zalewają emocjami. Po skończonej lekturze powrót do codzienności wydaje się praktycznie niemożliwy. W głowie kłębi się tyle myśli, tak wiele kwestii okazuje się wartych przemyślenia... Jesteśmy wypaleni psychicznie, a jednocześnie chcemy więcej! Takie powieści działają jak narkotyk - jak tylko zaczniemy czytać, pochłoną nas bez reszty.
To książki, o których najtrudniej pisać, bo niektórych odczuć nie da się ubrać w słowa, trzeba to przeżyć samemu. Najchętniej ograniczyłabym swoją recenzję do jednego zdania - to jedna z najlepszych powieści, jakie czytałam od bardzo dawna! Ale wiadomo, że to moje subiektywne odczucia. Postaram się Was jednak przekonać, że warto mieć tę pozycję na swojej półce!
Co skłoniło mnie do sięgnięcia po nią? Nazwisko autorki. Czytałam jej poprzednią powieść i chociaż nie powaliła mnie na kolana, to wyjątkowo zapadła w pamięć. W tym przypadku nie zapoznałam się nawet z opisem. Kiedy książka do mnie przyszła, zachwyciła mnie jej niezwykła okładka. Wygląda, jakby została pokryta kroplami deszczu. Jest przepiękna i doskonale współgra z fabułą. 
Zacznijmy od gatunku, bo tutaj widziałam pewne kontrowersje w opiniach czytelników. Nie jest to typowy thriller, ani kryminał. Sama przed lekturą nie nastawiałam się w żaden sposób, może dlatego tak bardzo byłam zachwycona. Jak dla mnie jest to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym i doskonale rozbudowaną warstwą psychologiczną. Chociaż sporo się dzieje, nie uświadczymy tu akcji rodem z książek sensacyjnych. Mimo to, nie można się oderwać! Z każdą kolejną stroną wciągamy się coraz bardziej, identyfikując się z bohaterami i wraz z nimi przeżywając wszelkie rozterki. A tych nie brakuje. Jak to często bywa w życiu, nikt nie staje się nagle piękny, bogaty i szczęśliwy. Także tutaj autorka ukazuje dylematy moralne i decyzje, które wpływają na nasz los, a czasem i na los innych osób. Podoba mi się, że prawie do końca nie wiemy, jak wszystko się skończy - czy będzie happy end, czy wręcz przeciwnie, życie bohaterów runie jak domek z kart... 
Konstrukcja powieści nie jest tradycyjna. Na początku dowiadujemy się, że zaginęła młoda kobieta. Nie wiemy o niej zbyt wiele, jednak akcja szybko przenosi się w przeszłość, kiedy to poznajemy całą historię. Powoli wszystkie elementy łamigłówki zaczynają się uzupełniać, prowadząc do zaskakującego finału! Muszę tutaj wspomnieć, że życie Ingi zostało opisane w wyjątkowy sposób. Z jednej strony widzimy ją podczas codziennych czynności, prowadzącą zwyczajne życie, które sami widzimy na co dzień. Z drugiej strony, punkt zwrotny wprowadzony przez autorkę, sprawia, że akcja nabiera tempa, a my z niecierpliwością czekamy na jej rozwój. Książka aż kipi od emocji! Po skończonej lekturze ciężko dojść do siebie, tyle myśli kłębi się w głowie. 
Dobrym zabiegiem było skupienie się na dwójce głównych bohaterów. Niby mamy kilka osób na drugim planie, ale stanowią one raczej tło. Nie powiem, zostali tak samo dobrze scharakteryzowani, jak ci najważniejsi, ale pojawiają się sporadycznie, wtedy, kiedy wymaga tego akcja. Wielokrotnie wspominałam, że zbyt wiele postaci sprawia, że zamiast skupić się na akcji, zastanawiam się, kiedy ten ktoś się pojawił i skąd go kojarzę. Tutaj ten problem nie istnieje. Tak naprawdę ważna jest dwójka bohaterów i dzięki temu, na nich skupiamy się najbardziej. Psychologia postaci to piekielnie mocna strona powieści! 
"Kiedy będziemy deszczem" to książka jednocześnie piękna i smutna. To pierwsze określenia, które przyszły mi na myśl po skończonej lekturze. To, że jest taka "życiowa", stanowi ogromny atut. Czytamy o codziennym życiu bohaterki, jej troskach, dylematach, sprawach zupełnie przyziemnych i myślimy: "skąd ja to znam?!". Sporo w powieści refleksji i mądrości, które każdy będzie mógł odnieść do własnego życia. I chociaż nie ukrywam, cała historia wypala emocjonalnie, to warto po nią sięgnąć, bo z pewnością zostanie z nami na dłużej...
Język powieści również sprzyja lekturze. Nie skupiamy się na nim, a tym samym nie odciąga nas od samej fabuły. Autorce wyjątkowo dobrze idzie opisywanie uczuć, a moim zdaniem to naprawdę trudna sztuka! Również klimat małego miasteczka, który udało jej się stworzyć, doskonale buduje atmosferę grozy. Wydarzenia zaczynają się komplikować, wiemy, że zaraz wydarzy się coś złego, ulice spływają deszczem, a napięcie sięga zenitu. W takiej atmosferze dochodzi do wydarzeń opisanych na początku powieści.
Jeśli zagłębimy się w biografię autorki, zobaczymy, że część elementów przeniosła do książki ze swojego życia. Nie wiadomo do końca, czy relacje między bohaterami też powstały na bazie jej doświadczeń, to już chyba pozostanie słodką tajemnicą pisarki. Wiemy natomiast, że przygotowała się doskonale w kwestii szkolenia psów. Wątek ten ma spore znaczenie dla całej akcji i został opisany w sposób naprawdę imponujący! Widać, że autorka zrobiła ogromny postęp od czasu powstania  pierwszej powieści.
Z niecierpliwością czekam na jej kolejną książkę, chociaż poprzeczkę postawiła sobie naprawdę wysoko! Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do lektury i powieść zajmie szczególne miejsce na Waszej półce, tak, jak miało to miejsce u mnie.

Na stronie wydawnictwa znajdziecie wywiad z autorką: klik


Dane techniczne:
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 20 stycznia 2017
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Ocena:
6/6

czwartek, 9 lutego 2017

Spotkanie z Alkiem Rogozińskim w łódzkim Empiku.

Z góry przepraszam za jakość zdjęć! Były robione telefonem komórkowym... :( Tak szybko wyskoczyłam na to długo oczekiwane spotkanie, że zapomniałam aparatu!

Rzecz miała miejsce 2.02. Zobaczcie jak było niesamowicie! Szkoda, że zdjęcia nie oddadzą tej atmosfery... Arek jest jedynym mężczyzną, który potrafi doprowadzić do łez wszystkie będące obok niego kobiety... Sama spłakałam się tak strasznie, że później musiałam sprawdzać, czy nie wyglądam jak panda! :) Następnego dnia nadal bolał mnie brzuch od śmiechu. Uważam, że takie spotkania z czytelnikami nie są godne jego talentu komediowego. Na scenę z nim! Niech płacze cały naród... ;)

A ja właśnie kończę ostatnią książkę Alka, recenzja niebawem...