Opis:
Awanturnicze życie, Kraków i Warszawa, jakich nie znają „porządni” mieszczanie. Maciej Maleńczuk opowiada Barbarze Burdzy o swoich narkotykowych przygodach. Heroina, kokaina, LSD – na całego. Nikt jeszcze w Polsce nie opowiedział tak szczerze o swoich nałogach. Mocne, zadziorne, soczyste, bez hipokryzji. Uwaga! Nie dla dzieci!
Bardzo lubię Maćka Maleńczuka. Zarówno jako człowieka, jak i muzyka. Ten stan nie zmienia się od wielu lat, chociaż jego kariera to ciągłe wzloty i upadki. Nie wiedziałam, że taka książka powstanie, musiałam ją przegapić w zapowiedziach. Natknęłam się na nią w księgarni i od razu wróciła ze mną do domu. Nie umieszczałam jej na liście książek do przeczytania, od razu zabrałam się za lekturę.
Spowiedź muzyka jest wywiadem - rzeką. To trudna forma bo trzeba zadawać odpowiednie pytania, a rozmówca powinien w miarę rozwijać swoją wypowiedź, aby można było się wczuć w jego historię. Miałam ogromne oczekiwania względem tej pozycji, dlatego po przeczytaniu ostatniej strony miałam zawód wypisany na twarzy. Zacznę może od pozytywów. Odpowiedzi Maćka były interesujące i na tyle długie, że można było się wciągnąć w jego opowieści. Mnie zaciekawiło wspomnienie pierwszego spotkania z wokalistą Dżemu, chociaż i tak czuje lekki niedosyt. Jako dodatek do książki, mamy dołączone zdjęcia z dawnych lat. Jest na nich zarówno wokalista, jak i osoby z jego otoczenia. To by było na tyle jeśli chodzi o dobre strony (zresztą trochę naciągane...). Co mi się nie podobało? Pytania współautorki książki. Nieciekawe, czasem wprowadzające niepotrzebny chaos. Momentami miałam wrażenie, że wywiad to jakaś forma ćwiczeń w szkole i pani Burdzy dopiero się uczy. To, co najbardziej złamało mi serce, to mało wspomnień związanych z muzyką. Gdyby kiedyś ktoś zapytał mnie czy da się napisać książkę tylko i wyłącznie o narkotykach to pewnie bym zaprzeczyła, ewentualnie stwierdziła, że nie da się czegoś takiego czytać bez ziewania. Tutaj faktycznie są momenty kiedy chciałoby się krzyknąć: "Ale to już było, ile można?!". Na pewno mamy tam sporo gotowych przepisów na wiele narkotyków, zaliczyłabym od razu tę książkę to kategorii 18+. Zdjęcia o których wspomniałam, sprawiają wrażenie wybranych zupełnie przypadkowo i zastanawiałam się nad celowością zamieszczenia niektórych z nich.
Podsumowując: chcę poczytać o Maćku, ale niekoniecznie tylko i wyłącznie o jego przygodzie z narkotykami. Zmieniłabym na pewno współautorkę bo moim zdaniem fatalnie poprowadziła całą rozmowę. A ja powinnam przestać nastawiać się, że dana książka powali mnie na kolana. Mimo słabej opinii, Maciej Maleńczuk nadal pozostaje jednym z moich ulubionych rodzimych twórców muzycznych.
Dane techniczne:
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Data wydania: 22.04.2015
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka