poniedziałek, 21 marca 2016

"Dożywocie" Marta Kisiel

Opis:
Siła wyższa bez wątpienia jest kobietą, Pech bez wątpienia mężczyzną, a Licho... licho je tam wie. Poza tym płeć uczulonego na własne pierze anioła stróża z manią czystości to dla Konrada Romańczuka (głównej osoby tego dramatu) bynajmniej nie największy problem.
Z połączonych mocy nadprzyrodzonego trio powstaje bowiem fatum z prawdziwego zdarzenia: klątwa ciekawych czasów. Będzie ona odtąd sprawowała dożywotni nadzór nad każdym krokiem Konrada, świeżo upieczonego spadkobiercy Lichotki, wiekowego domu z upiorną, gotycką wieżyczką rodem z kiepskich filmów grozy, oraz całym dobrodziejstwem inwentarza:
*Nieszczęsną duszą panicza Szczęsnego, seryjnego samobójcy, poety, mistrza całorocznej depresji i haftu krzyżykowego - sztuk 1.
*Mackami szefa kuchni o chrypiącym imieniu, przybyłego wprost z głębin odwiecznego ZUA - sztuk minimum 8.
*Utopcami zawsze nie w tej łazience co trzeba - sztuk 4.
*Najprawdziwszą Zmorą w postaci charakternej kotki - sztuk 1 plus 4 kły i 18 pazurów w pakiecie.
*Wrednym, różowym królikiem, niepozornym omenem straszliwej zagłady - zbiór nieprzeliczalny.
Tylko właściwie kto tu kogo dostał w spadku: Konrad dożywotników czy dożywotnicy Konrada?
(źródło: wydawca)


Sięgając po daną książkę, nigdy nie mamy pewności, czy przypadnie nam do gustu. Możemy przypuszczać, że będzie dobra, jeśli wcześniej czytaliśmy inne dzieła danego autora lub natrafiliśmy na same pozytywne recenzje. Jak wiadomo są gusta i guściki - pozycja, która jednych zachwyci, innych rozczaruje. Jak było w przypadku "Dożywocia"? Wcześniej czytałam "Nomen omen" i bardzo mi się spodobał. Miałam nadzieję, że i tym razem trafię na dobrze napisaną, zabawną powieść. Byłam w błędzie - trafiłam na doskonale napisaną książkę, przy której co chwila wybuchałam głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Uważajcie, czytając ją w miejscach publicznych!
Kiedyś wspominałam, że nie jest łatwo napisać recenzję książki, która nie przypadła nam do gustu. W końcu autor włożył w nią dużo pracy, poświęcił swój wolny czas, zbierał materiały i chciałby teraz zebrać owoce tejże pracy. Ale to nic w porównaniu z recenzją książki, która skradła nam serce. No bo jak tu ubrać ładnie w słowa te wszystkie ochy achy?! A tych nie brakowało podczas lektury "Dożywocia". Do tego łzy płynące z rozbawienia, a później z żalu, że to już koniec…
Ale humor zostawię na sam koniec, bo "Dożywocie" to coś więcej niż dobra zabawa. Na początku warto wspomnieć o języku, gdyż autorka posługiwanie się nim opanowała do perfekcji. Całość czyta się lekko i przyjemnie. Widać, że Pani Marta lubi bawić się słowem. Zdania są dokładnie przemyślane, a niezwykły humor kryje się w każdym akapicie. Doskonałe dialogi, cięte riposty bohaterów, ich wypowiedzi idealnie dopasowane do charakteru postaci, oraz niezwykłe interakcje między nimi - wszystko to dodaje smaku całości i sprawia, że nie można się oderwać od lektury. Autorka zaserwowała nam niezwykłą mieszankę bohaterów, można by rzec, wręcz wybuchową. Pokochacie ich od pierwszych stron. Konrad - centralna postać książki, biorąc pod uwagę okoliczności i towarzystwo w jakim się znalazł, wykazuje niezwykłe wręcz opanowanie. A mamy tu prawdziwy miks - aniołka, który ma uczulenie na własne piórka, Krakena... znaczy Krakersa, utopce buszujące po czystej (do czasu) łazience, wiecznie lamentujące i cierpiące widmo młodego poety oraz krwiożerczego... różowego króliczka! Dobrze, że przy zdrowych zmysłach utrzymuje Konrada przyjaciel domu, który od czasu do czasu zaszczyca go swym towarzystwem. Gorzej, gdy panowie zrobią sobie wieczór przy winku i nie schowają na czas trunku. Pijany duch i anioł... to scena, która długo zostaje w pamięci!
I tu dochodzimy do najważniejszej kwestii, o której już niejednokrotnie wspominałam - humor. Naprawdę nie można przestać się śmiać! Cała książka jest niezwykle zabawna. Nie ma w niej lepszych i gorszych momentów. Zaczynamy i kończymy lekturę z uśmiechem na ustach! Autorka i ja, mamy podobne poczucie humoru. Niektóre scenki były tak absurdalne, że wyobraźnia podsuwała mi niezwykłe obrazy, które w połączeniu z dialogami doprowadzały do ataków śmiechu. Nie jest to jednak żart zwyczajny (by nie napisać prostacki), ale na swój sposób wyszukany.
Mimo iż mamy tu do czynienia z wątkiem nadprzyrodzonym, a nawet z kilkoma, to jednak czytając "Dożywocie", w ogóle nie zwraca się na to uwagi. Przestaje dziwić, że po domu biega kichający anioł, a w piwnicy gotuje... a zresztą, sami się przekonacie! Książkę polecam także tym, którzy do tej pory stawiali na powieści bardziej... realistyczne! Spodoba się zarówno młodzieży (może jednak tej starszej), jak i poważniejszym odbiorcom. Wszak sam bohater to już stateczny mężczyzna po trzydziestce. I cóż, że biega koło niego anioł w sukience i bamboszkach, albo różowy króliczek... Ubolewam tylko nad tym, że książka kończy się zdecydowanie za szybko! Delektujcie się każdym zdaniem, bo to prawdziwa uczta dla czytelniczego umysłu... i poczucia humoru! Sprawdzi się zarówno w pochmurne jesienne i zimowe wieczory, skutecznie lecząc każdą chandrę i depresję, jak i wiosną lub latem podczas wylegiwania się na leżaku.
Usatysfakcjonowani będą również fani grozy i horrorów - mamy tu klimat starego gotyckiego domu, gdzie wszystko trzeszczy, skrzypi i wydaje z siebie przeraźliwe dźwięki (przynajmniej dopóki Konrad nie weźmie się za remont). Bohaterowie również powinni budzić lęk i trwogę. Powinni, bo głównie bawią. Nie sposób ich nie pokochać!
Z niecierpliwością czekam na kolejną książkę autorki, chociaż muszę przyznać, że poprzeczkę ustawiła sobie niezwykle wysoko!


Recenzja powstała przy współpracy z:
Ocena:
6/6

Dane techniczne:
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 30.09.2015
Liczba stron: 347
Oprawa: miękka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz