poniedziałek, 29 czerwca 2015

"Ćpałem, chlałem i przetrwałem" Maciej Maleńczuk, Barbara Burdzy


Opis:

Awanturnicze życie, Kraków i Warszawa, jakich nie znają „porządni” mieszczanie. Maciej Maleńczuk opowiada Barbarze Burdzy o swoich narkotykowych przygodach. Heroina, kokaina, LSD – na całego. Nikt jeszcze w Polsce nie opowiedział tak szczerze o swoich nałogach. Mocne, zadziorne, soczyste, bez hipokryzji. Uwaga! Nie dla dzieci!




Bardzo lubię Maćka Maleńczuka. Zarówno jako człowieka, jak i muzyka. Ten stan nie zmienia się od wielu lat, chociaż jego kariera to ciągłe wzloty i upadki. Nie wiedziałam, że taka książka powstanie, musiałam ją przegapić w zapowiedziach. Natknęłam się na nią w księgarni i od razu wróciła ze mną do domu. Nie umieszczałam jej na liście książek do przeczytania, od razu zabrałam się za lekturę.

Spowiedź muzyka jest wywiadem - rzeką. To trudna forma bo trzeba zadawać odpowiednie pytania, a rozmówca powinien w miarę rozwijać swoją wypowiedź, aby można było się wczuć w jego historię. Miałam ogromne oczekiwania względem tej pozycji, dlatego po przeczytaniu ostatniej strony miałam zawód wypisany na twarzy. Zacznę może od pozytywów. Odpowiedzi Maćka były interesujące i na tyle długie, że można było się wciągnąć w jego opowieści. Mnie zaciekawiło wspomnienie pierwszego spotkania z wokalistą Dżemu, chociaż i tak czuje lekki niedosyt. Jako dodatek do książki, mamy dołączone zdjęcia z dawnych lat. Jest na nich zarówno wokalista, jak i osoby z jego otoczenia. To by było na tyle jeśli chodzi o dobre strony (zresztą trochę naciągane...). Co mi się nie podobało? Pytania współautorki książki. Nieciekawe, czasem wprowadzające niepotrzebny chaos. Momentami miałam wrażenie, że wywiad to jakaś forma ćwiczeń w szkole i pani Burdzy dopiero się uczy. To, co najbardziej złamało mi serce, to mało wspomnień związanych z muzyką. Gdyby kiedyś ktoś zapytał mnie czy da się napisać książkę tylko i wyłącznie o narkotykach to pewnie bym zaprzeczyła, ewentualnie stwierdziła, że nie da się czegoś takiego czytać bez ziewania. Tutaj faktycznie są momenty kiedy chciałoby się krzyknąć: "Ale to już było, ile można?!". Na pewno mamy tam sporo gotowych przepisów na wiele narkotyków, zaliczyłabym od razu tę książkę to kategorii 18+. Zdjęcia o których wspomniałam, sprawiają wrażenie wybranych zupełnie przypadkowo i zastanawiałam się nad celowością zamieszczenia niektórych z nich.

Podsumowując: chcę poczytać o Maćku, ale niekoniecznie tylko i wyłącznie o jego przygodzie z narkotykami. Zmieniłabym na pewno współautorkę bo moim zdaniem fatalnie poprowadziła całą rozmowę. A ja powinnam przestać nastawiać się, że dana książka powali mnie na kolana. Mimo słabej opinii, Maciej Maleńczuk nadal pozostaje jednym z moich ulubionych rodzimych twórców muzycznych.


Ocena: 3/6

Dane techniczne:
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Data wydania: 22.04.2015
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka

sobota, 13 czerwca 2015

"Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży" Philip Pullman


Opis:

Dawno, dawno temu...

W dalekich krainach, w których wiatr snuł najdziwniejsze opowieści... 
W dalekich krainach zamieszkanych przez wiedźmy, królewny i morderców…
W dalekich krainach, w których niebezpiecznie znaleźć się po zmroku...
…ludzkim losem rządziła magia

50 na nowo opracowanych baśni o zaklętych księżniczkach, odważnych dzieciach, nikczemnych królach i niewiernych żonach.
Jeden mały krok dzieli Cię od wyjścia z bezpiecznej codzienności. 
Nie zwlekaj dłużej i poddaj się magii opowieści... 

Spośród najsłynniejszych europejskich baśni mistrz fantastycznych opowieści, Philip Pullman, wybrał 50, aby zaprezentować je w nowej odsłonie. Od klasycznych historii o Roszpunce, Królewnie Śnieżce i Kopciuszku, aż po mniej znane, pełne grozy „Trzy wężowe liście”, „Narzeczoną mordercy” i „Śmierć ojcem chrzestnym”. Wszystkie zostały przypomniane z całym ich okrucieństwem i odwagą obyczajową, a także opatrzone krótkim i fascynującym komentarzem.

(źródło: strona wydawcy) 




Jako dziecko uwielbiałam "Baśnie braci Grimm". Miałam dwutomowe wydanie, które było wtedy bardzo popularne i z tego co pamiętam występowało w dwóch kolorach okładek - granatowym (moje) oraz zielonym. Jeśli prawdą jest, że o wartości książki świadczy to, ile razy została przeczytana, to baśnie te są mistrzostwem świata. Obydwa tomy przeczytałam wiele razy, zaznaczając sobie ołówkiem, które tytuły podobają mi się najbardziej. Teraz, gdy po latach wróciłam do prezentowanego wyżej wydania, wiele historii zatarło się w mojej pamięci, ale były też takie, które musiały wyjątkowo trafić w mój gust, bo czytałam je z ogromnym uśmiechem na ustach.

Od zawsze sięgałam po historie z dreszczykiem, czasem zupełnie absurdalne, pełne magii i potworów. Baśnie braci Grimm świetnie wpasowują się w ten klimat. to klasyka, do której warto wrócić po latach. I tak też zrobiłam... Czego oczekiwałam, a co otrzymałam?
Przede wszystkim odbiór po tylu latach jest zupełnie inny. Spojrzałam na te historie bardziej krytycznie. Czasem są zbyt krótkie, wątki urywają się i brak im konsekwencji. Jednak przyznam szczerze, że nie potrafię być do końca obiektywna. Darzę je dużym sentymentem i mam nadzieję, że niebawem zapozna się z nimi kolejne pokolenie. Po czasie zdałam sobie sprawę, że zrobiłam błąd, powinnam przypomnieć sobie starą wersję baśni, aby porównać ją z tym wydaniem. Niestety, będę musiała skupić się na ocenie, nie odnosząc się do do tamtej wersji. 
Nowa odsłona w rzeczywistości nie wnosi nic nowego. Baśnie ani nie przerażają, ani nie gorszą. Nie wiem w sumie czemu "bez cenzury" zostało tak podkreślone, chyba dla lepszych wyników sprzedaży. Podobały mi się krótkie komentarze zamieszczone po każdej historii. Autor uwzględnił genezę powstania, porównał do innych opowieści a czasem doprawił to wszystko zabawną puentą. 
Warto było przypomnieć sobie ukochane baśnie, chociaż wrócę jednak do starego wydania, które tak uwielbiałam będąc dzieckiem.

Fragment książki znajdziecie: tutaj

Ocena: 
5/6

Dane techniczne:
Tytuł oryginału: Grimm Tales for young and old
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 14 listopada 2014
Liczba stron: 464
Oprawa: twarda

wtorek, 2 czerwca 2015

"Córka zjadaczki grzechów" Melinda Salisbury


Opis:
Twylla jest przeznaczona. Bogowie wybrali ją, by poślubiła księcia i panowała nad królestwem. Ale przychylność bogów ma swoją cenę. W jej skórze znajduje się śmiercionośna trucizna. Ten, kto rozgniewa królową musi zginąć, naznaczony śmiertelnym dotykiem Twylli. Tylko Lief, nowy strażnik, potrafi zobaczyć w zimnej królowej dziewczynę, którą naprawdę jest.
Jednak na dworze, równie niebezpiecznym jak sama królowa, pewnych rzeczy nie powinno się ujawniać…



Już dawno nie czytałam książki dla młodzieży, która tak bardzo by mnie wciągnęła! Rozkręca się powoli. Na początku poznajemy główną bohaterkę, która pozornie wiedzie szczęśliwe życie na zamku. Okazuje się jednak, że ważna rola, jaka przypadła jej w udziale to w rzeczywistości przykry obowiązek. Każde życie, które musi odebrać to zapowiedź wielu nieprzespanych nocy i sennych koszmarów. Akcja zaczyna się rozkręcać w momencie, gdy zostaje jej przydzielony nowy strażnik. Lief szybko zaprzyjaźnia się z dziewczyną zyskując jednocześnie sympatię czytelników. To bystry młody chłopak z poczuciem humoru i zawadiackim uśmiechem. Dzięki niemu Twylla zaczyna naprawdę żyć. Ale nie martwcie się, historia nie będzie zbyt szablonowa. Ostatnie kilkadziesiąt stron książki to niespodziewane zwroty akcji, które sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Doskonale prowadzona fabuła i nieprzewidywalność sprawiły, że po skończonej lekturze na usta cisnęło mi się jedno: chcę przeczytać dalszy ciąg!  
Na szczęście historia Twylli będzie kontynuowana. Autorka pracuje nad dwiema kolejnymi częściami. Mam tylko nadzieję, że będę pamiętała co wydarzyło się w pierwszym tomie, bo przygód i zwrotów akcji nie brakowało. Próbowałam odszukać informacje o wieku Melindy Salisbury. Jest to jej debiutancka powieść i byłam ciekawa czy sama utożsamia się z bohaterką. Niestety nie udało mi się nigdzie znaleźć takiej informacji. Ze zdjęcia na okładce wnioskuje jednak, że to młoda dziewczyna. Tylko pogratulować takiej wyobraźni. 
Mocną stroną, oprócz wspomnianej wcześniej fabuły i wielu zaskakujących zwrotów akcji, są także bohaterowie. Główna bohaterka to sympatyczna dziewczyna, która musi być kimś, kim nie chce być. Waha się między przeznaczeniem, a chęcią życia na własną rękę. Traktowana jak bogini, wywołuje jednocześnie lęk, nikt się do niej nie zbliża w obawie przed zabójczym dotykiem. Królowa to okrutna kobieta, u której próżno dopatrywać się ludzkich odruchów. Jej syn natomiast budzi skrajne emocje. Do samego końca nie byłam pewna czy powinnam go polubić. No i na koniec zostawiłam sobie Liefa. To bohater, którego nie można nie polubić. Ożywia cały zamek, nadając jednocześnie Twylli sens życia i nadzieję na lepsze jutro. Nie będę zbyt wiele zdradzać, ale nie nastawiajcie się na happy end. Ostatecznie okaże się, że wszystko zostanie wywrócone do góry nogami. 
"Córka zjadaczki grzechów" tak naprawdę jest historią o samotności. O samotności w tłumie. O tym, że czasem warto wziąć sprawy w swoje ręce, bo to my sami decydujemy o przyszłości. To także powieść ukazująca przyjaźń i miłość. Obydwa te uczucia zostały wspaniale opisane, bardzo dojrzale i w niebanalny sposób. Książkę polecam wszystkim nastolatkom (według wydawcy: 15+), ale także nieco starszym kobietom, które chciałyby przenieść się do baśniowego świata, gdzie rządzi zła królowa a jej intrygi wpływają na losy głównych bohaterów w sposób, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć do samego końca.



Premiera 3.06.2016

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu:


Ocena: 
5/6

Dane techniczne:
Tytuł oryginału: The Sin Eater's Daughter
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 3.06.2016
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Katarzyna Bonda - spotkanie z czytelnikami


Ostatnio zachłannie rzuciłam się na polskich pisarzy! Zawsze byłam do nich nieco uprzedzona i jestem przeszczęśliwa, że byłam w błędzie! :) Cudowna Kasia Puzyńska, Małgorzata Warda, z którą dopiero zaczynam przygodę oraz... Katarzyna Bonda, której książki wciąż przede mną. Spotkanie z autorką to idealny moment, aby poznać bliżej jej twórczość. 


Wszystko zaczęło się od informacji zamieszczonej przez autorkę na Facebooku:

"Szanowni Państwo, czegoś takiego jeszcze nie było.
"Okularnik" to tytuł mojej najnowszej powieści, a jednocześnie jeden z elementów jej fabuły. Okularnikiem, czyli klasycznym taksówkarskim Mercedesem W210, jeździ jeden z głównych podejrzanych w powieści. Teraz książkowy Okularnik staje się ciałem.
OKULARNIK WJEŻDŻA NA ULICE POLSKICH MIAST! Mieszkańcy Warszawy, Łodzi, Gdańska, Poznania i Krakowa będą mogli spotkać mnie jadącą samochodem żywcem wyjętym z "Okularnika". Wypatrujcie Mercedesa W210, odbierzcie książki z moim autografem wprost z bagażnika samochodu i przyjdźcie na spotkanie. Szczegóły poniżej:
31 maja - Warszawa
16.30 – 17.30 – pod Pomnikiem Kopernika – rozdawanie książek

1 czerwca – Łódź
16.30 – 17.30 – Plac Wolnośc i - rozdawanie książek 
18.00 – Empik Manufaktura, ul. Karskiego 5 – spotkanie autorskie

2 czerwca – Gdańsk
16.30 – 17.30 - Targ Węglowy przed Teatrem Wybrzeże - rozdawanie książek
18.00 – Empik Galeria Bałtycka, al. Grunwaldzka 141 –spotkanie autorskie

3 czerwca – Poznań 
16.30 – 17.30 -Święty Marcin - odbiór książek
18.00 – Empik Plac Wolności ul Ratajczaka 44 – rozdawanie książek

5 czerwca – Kraków 
16.30 – 17.30 – Plac Wszystkich Świętych - rozdawanie książek 
18.00 – Księgarnia Matras, Rynek Główny 23, spotkanie autorskie


Nie mogłam oprzeć się takiej okazji. Udało mi się dostać egzemplarz książki z autografem oraz dedykacją (dla synka, kiedyś doceni :P). Pani Katarzyna to przemiła osoba, z którą można było zamienić kilka słów, czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Oby więcej takich oryginalnych promocji książki! W końcu kto by nie chciał poznać autora ulubionych książek?
Niestety nie udało mi się dotrzeć na spotkanie w Empiku, bardzo żałuję, ale synek nie był dzisiaj w nastroju na dłuższe wycieczki. Mam nadzieję, że kiedy będę już po lekturze wszystkich książek Pani Katarzyny, wtedy uda mi się z nią spotkać ponownie.

A tu moja skromna osoba (po lewej stronie) ze znajomą oraz autorką.
Wybaczcie jakość zdjęć, wszystkie robione telefonem.