Katarzyna Kebernik (ur. 24.09.1994 r.) jest studentką filologii polskiej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pochodzi z okolic Jarocina. Jeszcze jako nastolatka wygrała wiele konkursów literackich, jej wiersze i opowiadania drukowano m.in. w magazynie Cogito i Stanie Krytycznym.
"Wściekły" to jej debiutancka powieść. Recenzję znajdziecie tutaj.
Skąd wziął się pomysł na połączenie tak różnych światów w jednym bohaterze? Tworzenie muzyki,
sport i chuligańskie ustawki chyba rzadko idą w parze wśród współczesnych nastolatków?
- Tak, ale mój bohater nie jest przecież zwykłym
nastolatkiem. Jest przede wszystkim bardzo wrażliwy na muzykę i stąd właśnie
biorą się komplikacje jego charakteru. Ponadprzeciętnie zdolni ludzie rzadko
bywają płascy i jednowymiarowi. Każdy geniusz jest w jakimś stopniu dziwakiem,
np. Aretha Franklin była agresywna, maltretowała psychicznie najbliższych, piła
na potęgę i miała dość wyzwolone podejście do miłości, po raz pierwszy zaszła w
ciążę w wieku trzynastu lat.
Albo Rimbaud, który odgrywa pewną rolę w mojej powieści – w
jego ciele mieścili się subtelny poeta, wizjoner, cham, skandalista, żołnierz z
czasów komuny paryskiej, handlarz bronią, podróżnik, homoseksualista i
zagubiony dzieciak z biednej, wielodzietnej rodziny. Bohater
mojej książki jest twórcą, więc także ma trudny charakter,
szargają nim silne emocje itd. Zresztą, nie skupiałabym się tak bardzo na jego
zainteresowaniach, które nie są chyba aż tak ważne w ocenie drugiego człowieka.
Ja sama lubię i poezję śpiewaną, i MMA;) Podczas pisania najważniejsze było dla
mnie nakreślenie portretu wewnętrznego Kosy, oddanie jego zagubienia,
lęku. Chciałam stworzyć portret człowieka, który nigdzie nie
pasuje, któremu nie można przypiąć żadnej łatki – zbyt wiele w nim artyzmu, by
mógł być tylko chuliganem, a zbyt wiele w nim dzikości, by pasował do gładkiego
świata intelektualistów – człowieka, który zawsze pozostanie sam,
niezrozumiany, wymykający się schematom, wśród których tak bezpiecznie czują
się
inni. Myślę, że dla takich właśnie „wiecznie obcych” osób
napisałam tę książkę.
W powieści sny mają duże znaczenie, zarówno dla Kostka, jak
i całej fabuły. Czy zdarza się, że sny stanowią dla Pani inspirację?
- Niestety, wszystkie swoje sny zapominam zaraz po
przebudzeniu. Interesuję się jednak parapsychologią i zjawiskami
nadprzyrodzonymi, dlatego świat snów od zawsze mnie intrygował. Zainteresowanie
to od najmłodszych lat podsycała we mnie babcia, która opowiadała mi historie o
swoich tajemniczych, często proroczych snach. Czasami w tych snach przychodzą do
niej zmarli, którzy mają jej coś ważnego do przekazania. Kiedyś np. przyśnił
się jej mój pradziadek, który zmarł kilka dni wcześniej. Powiedział jej, jako
swojej ukochanej córce, że tam, gdzie się znalazł, jest mu dobrze i że nie
powinna bać się śmierci. Takich sytuacji było wiele, a że moja babcia jest
mądrą kobietą, to zawsze potrafi wyciągnąć ze swoich snów jakąś naukę.
Wychowywałam się bardzo blisko niej i teraz nikt nie będzie w stanie mi wmówić,
że w snach nie ma niczego magicznego;)
Co najbardziej lubi Pani tworzyć – poezję, opowiadania czy
powieści?
- Nie wiem. Lubię tworzyć po prostu literaturę. Proza i
poezja to dla mnie dwa oblicza tej samej dziedziny. Jestem jeszcze młoda i
wciąż szukam własnej drogi, być może przyszłość zweryfikuje moje plany i moja
twórczość zawęzi się np. tylko do prozy. Przyznaję jednak, że proces pisania
powieści i wiersza wygląda całkowicie inaczej. Opowiadań właściwie nie piszę,
tworzę je wtedy, kiedy są potrzebne, np. na jakiś konkurs literacki. Wolę pracę
nad powieścią, chociaż to trudna i żmudna robota. Swoje książki piszę powoli,
uważnie, nie lubię się z nimi śpieszyć, więcej jest tutaj
rzemiosła, kalkulacji niż natchnienia. Poezja jest natomiast
czymś, co rodzi się we mnie tylko i wyłącznie pod wpływem natchnienia właśnie.
Nie potrafiłabym zmusić się do stworzenia wiersza tak, jak umiem zmusić się do
codziennego napisania kilku kolejnych akapitów powieści.
Dlaczego w przypadku debiutu powieściowego wybór padł na
literaturę młodzieżową?
- „Wściekły” nie jest książką pisaną pod preferencje jakiejś
konkretnej grupy wiekowej. Owszem, mój bohater ma siedemnaście lat, ale to
chyba niewystarczający argument, żeby wrzucić moją powieść do szufladki z
napisem „literatura młodzieżowa”. Jest w takim wieku tylko z jednego powodu: ja
sama miałam siedemnaście lat, kiedy zaczynałam o nim pisać, więc postanowiłam
umieścić go na takim etapie życia, na którym ja też się wtedy
znajdowałam. Wydaję mi się jednak, że historia Kosy może zainteresować
czytelników w różnym wieku. Nastolatki z pewnością odnajdą w jego problemach
cząstkę swoich problemów, natomiast starsi czytelnicy lepiej wychwycą różne
tropy interpretacyjne, jakie poukrywałam w powieści. Pisząc, nie próbowałam
wbić się w jakiś konkretny nurt. To chyba nigdy nie jest dobre rozwiązanie,
chyba, że pisze się powieść gatunkową, np. kryminał, który w większym lub
mniejszym stopniu wymaga przyjęcia pewnej konwencji.
Co sama lubi Pani czytać? Może inspiracją do napisania
„Wściekłego” była twórczość jakiegoś autora lub konkretna powieść?
- Z inspiracjami nigdy nie jest u mnie tak, że siadam, biorę
długopis i myślę sobie: „A teraz napiszemy to jak Witkacy”. To raczej działa
tak, że nasiąkam powoli różnymi książkami, które w ciągu życia zrobiły na mnie
wrażenie i te wszystkie fascynacje wypływają ze mnie podczas pracy nad tekstem.
Innymi słowy: suma wszystkich narracji, jakie poznałam, daje moją własną
narrację. Z perspektywy czasu widzę jednak, że autorem, który chyba najmocniej
wpłynął na „Wściekłego”, był Kafka. Poznałam go i pokochałam właśnie w czasie
pracy nad powieścią, stąd więc pewnie wzięły się wszystkie symboliczne sensy w
niej zawarte i egzystencjalna wymowa całości. Dużo nauczyłam się też z filmów,
które oglądam nałogowo. Film to też narracja, a ponieważ obejrzenie go zajmuje
mniej czasu niż przeczytanie książki, szybciej i wyraźniej widać, jak
rozmieszczone są wszystkie ważne dla akcji wydarzenia, gdzie jest punkt
kulminacyjny, czemu dany bohater pojawia się w tym a nie innym momencie itd. To
dobry trening dla pisarza. Poza tym uważam kino za najbardziej synkretyczną i
zmysłową ze sztuk, działającą na słuch (muzyka), wzrok (obraz), emocje i umysł
(dialogi, akcja). Zauważyłam, że dzięki kinu moje opisy stały się bardziej
plastyczne, bogatsze. Często, kiedy piszę, wyobrażam sobie, że kręcę film: mój
bohater idzie ulicą, w kadrze jego pochmurna twarz, w tle jakiś zimny,
elektroniczny zespół;)Jeżeli chodzi o książki, które sama lubię czytać, to są
to najróżniejsze rzeczy, od popkultury po awangardę, np. w tej chwili czytam
„Tortilla Flat” Steinbecka, „Księgi Jakubowe” Tokarczuk i „Gomorrę” Saviano –
bo mam taki dziwny nawyk, że czytam po parę książek na raz.
Podczas lektury zwróciłam uwagę na niezwykłą lekkość w
posługiwaniu się językiem. Czy to zasługa dużej ilości przeczytanych książek,
czy raczej wielu napisanych przez Panią utworów?
- Bardzo mi miło, że Pani tak uważa. Jeżeli o mnie chodzi, to
zawsze więcej czytałam niż pisałam. Od tego tak naprawdę powinna zaczynać się
przygoda z pisaniem – dobry pisarz musi być przede wszystkim zapalonym
czytelnikiem. Przeczytać setki różnorodnych książek, przyswoić sobie narracje
ważnych autorów, zanim sam chwyci za pióro. Dlaczego? Bo nie ma czegoś takiego
jak
pisarz samorodek. W matematyce czy muzyce może się trafić
geniusz „znikąd”, podobny do bohatera mojej powieści, bo są to dziedziny oparte
na prawach natury, takich jak harmonia, a więc niezależne od człowieka,
zapisane gdzieś w kodzie wszechświata, czekające na odkrycie przez
najzdolniejsze umysły. Literatura jest jednak w całości wytworem ludzkiej
kultury, opiera się na podstawowych dokonaniach cywilizacji – piśmie i języku.
Jest to też dziedzina wysoce sformalizowana, ze skomplikowaną tradycją liczącą
kilka tysięcy lat, która wypracowała sobie najróżniejsze tendencje, prądy,
style wypowiedzi. Pisanie wymaga znajomości tych form. Nie da się napisać
wiersza, jeśli wcześniej żadnego się nie widziało na oczy. Jeżeli ktoś mało
czyta, a sam spróbuje pisać, to już po kilku przeczytanych linijkach będzie to
boleśnie widać. Bo w literaturze jak w lustrze odbija się cały nasz umysł, a na
papierze wychodzi to, czym ten umysł karmimy. Ktoś, kto czyta tylko „Fakt” i
ogląda wyłącznie „Trudne sprawy”, nie napisze wartościowej powieści. I tyle.
We „Wściekłym” rzeczywistość miesza się z fantazją – który
świat był Pani bliższy podczas pisania?
- Chyba oba tak samo. Wątki fantastyczne i realistyczne są w
powieści wymieszane, jedno nie istnieje bez drugiego. W codziennym życiu Kostka
dużo jest dziwności, a w jego snach znajdują odbicie całkiem realne problemy.
Tak jak wspominałam wcześniej, „Wściekły” to historia chłopaka, który nigdzie
nie potrafi się wpasować, nigdzie nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca.
Dlatego właśnie należy on i jednocześnie nie należy do dwóch, skrajnie różnych
światów – realnego i fantastycznego. Czemu tak jest – dowiedzą się ci, którzy
przeczytają całość;)
Z którym z trzech poetów najchętniej spędziłaby Pani trochę
czasu na dyskusji przy herbacie – Baudelaire, Rimbaud czy Verlaine?
- Każdy z nich wolałby chyba dyskutować przy czymś innym niż
herbata ;)A ja najchętniej spotkałabym wszystkich trzech! Wszyscy byli
fascynujący, wielcy i tragiczni, ale skoro muszę wybrać tylko jednego, chyba
byłby to Baudelaire. Wydaje mi się, że miał w sobie najwięcej charyzmy i magii
– w jego zachowanych zdjęciach jest coś hipnotyzującego, uwodzącego. Z całej
trójki to on był także największym prekursorem, wyprzedził modernizm o niemal
trzydzieści lat. „Kwiaty zła” to jeden z moich ulubionych tomików poetyckich w
ogóle, a jego twórczość krytyczna i eseistyczna pokazuje, jak wyrafinowanym był
myślicielem. No i nie mogę się pogodzić z tym, że ktoś taki umarł samotny,
zapomniany niemal przez wszystkich.
Czy „Wściekły” będzie miał swoją kontynuację? A może
planuje Pani zupełnie inny projekt?
- Zobaczymy ;)
Bardzo dziękuję za rozmowę i z niecierpliwością czekam na kolejną powieść.
Już się nie mogę doczekać lektury:) A wywiad niezwykle interesujący!
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego czytania i bardzo dziękuję. :)
Usuńbardzo ciekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńPs. zostaję u ciebie na dłużej :)
Dziękuję i zapraszam serdecznie, będzie mi bardzo miło. ;)
Usuń